"Fuck Off Get Free We Pour Light on Everything" |
Kanadyjski zespół post rockowy Thee Silver Mt Zion Memorial Orchestra nigdy nie błądzi w swojej karierze czy stylistyce muzycznej. A nawet jeśli, to czyni owo błądzenie z gracją niczym grecka nimfa pląsająca figlarnie po mokrych kamieniach spokojnego jeziora. Na najnowszej płycie zatytułowanej przesłodko "Fuck Off Get Free We Pour Light on Everything" zespół dał upust swojej ciekawości europejskim folkiem, punkiem, doom metalem, jazzową improwizacją czy eteryczno-transową muzyką. Eksperymentów masz ci u nich dostatek... Członkowie zespołu zaskakują świetną formą i pomysłem na swoim najnowszym albumie.
![]() |
Thee Silver Mt Zion Memorial Orchestra w komplecie na jednym z koncertów. |
Na wstępie warto nadmienić, że większość nagranych kawałków jest dość rozbudowana, toteż wysłuchanie ich w całości zajmuje trochę więcej czasu w porównaniu do przeciętnych utworów. Na "Fuck Off Get Free We Pour Light on Everything" znajduje się 6 kompozycji muzyczno-wokalnych, które trwają co najmniej od 2 do 11 minut. Utwory wymagają wiele uwagi od słuchacza, ponieważ występuje dużo zmian w trakcie trwania odsłuchu. Słuchając pojedynczego kawałka ma się wrażenie, że słucha się ich kilka np. w pierwszej kompozycji "Fuck Off Get Free (For The Island of Montreal)" na początku usłyszeć można niewinny głosik dziecka, który informuje skąd pochodzi zespół, dlaczego gra i hałasuje cytat "Because we love each other" :) Potem następuje świetne senno-brudno-olewcze-transowe gitarowe granie połączone ze śpiącym, nieczystym, grzesznym, punkowym wokalem Efrima Menuck'a. Do gry dołączają folkowe skrzypce, następnie bębny, elektronika, efekty gitarowe. W 2.33 minucie następuje jazzowo-folkowa improwizacja. Śpiew wokalisty intryguje i w połączeniu z muzyką nieźle hipnotyzuje. W 6.46 minucie kawałka zaczyna robić się naprawdę grubo. Transowy klimat zmienia nam się w mroczy, ciężki doom metal. Ach te gitary.....a przeraźliwy wokal kobiecego, miękkiego chórku z krypty...0_0 Strasznie się robi...Wzrasta napięcie, kończy dramatycznym głosem Efrima. Wysłuchując tego numeru ma się wrażenie, że spaceruje się po mrocznym lesie, który jest wypełniony czaszkami i krukami dziobiącymi zwłoki. Rozpaczliwy męski wokal w połączeniu z kobiecymi łagodnymi zaśpiewami robią swoje.
Kanadyjczycy perfekcyjnie budują napięcie. Od powolnego grania do coraz bardziej dzikiego szaleństwa jest u nich o rzut kamieniem, jednak wszystko wymaga czasu. W kompozycjach da się dostrzec wirtuozerię, improwizacje "Austerity Blues". Plusem jest intrygujące połączenie wokalne głównego lidera z chórkiem. Głosy dobrze się uzupełniają tworząc całość, nastrój. Eklektyzm słychać prawie w każdym zakamarku tej muzyki. W pewnych momentach można odnieść wrażenie, że słucha się opowieści marynarza na jakimś okręcie. A co, nie obce nam punkowe szanty, prasłowiańskie tańce wikingów itp. ("Take Away These Early Grave") Na płycie nie brak także spokojnych balladek. W "Little Ones Runs" odnajduje się senne kobieco-męskie wokale. Pianino, którego brzmienie przypomina spadające krople deszczu. Ciche bębny i skrzypce tworzą klimat niepowtarzalny. Dobry utwór na dobranoc, kiedy się chce pomarzyć o leżeniu na zielonych łąkach, lekkich chmurach itp. "Fuck Off Get Free We Pour Light on Everything" jest albumem sielskim, anielskim, ale połączonym ze smutkiem, mrokiem, cierpieniem, pięknem. Niekiedy piękne melodie, harmonie zostają brutalnie przerwane prze lamentujące, "płaczliwe" wokale, brudno, ciężko brzmiące instrumenty. Całe sedno tej płyty odzwierciedlać się wydaje najbardziej smutny utwór znajdujący się na krążku "What We Loved was Not Enough" i słowa "and the day has come, when we no longer feel".
Thee Silver Mt Zion Memorial Orchestra bez wątpienia nagrało płytę bardzo dobrą. Instrumentalnie, kompozycyjnie, wokalnie, aranżacyjnie trudno jest albumowi cokolwiek zarzucić. Jakkolwiek można odczuć np. w utworze "Austerity Blues" zbyt monotonne powtarzanie linii melodycznej tuż przed zmianą. Robi się niekiedy aż za bardzo new age-owo i sennie. Ta senność w pewnych momentach trwa odrobinę za długo. Chciałoby się, ażeby zmiana tempa utworu następowała szybciej. Na plus potraktować można improwizacyjne zapędy zespołu, połączenie piękna i smutku, brudu z czystością na albumie. Płyta jest idealna dla osób lubiących się czasami posmucić.
Ocena generalna 8/10
3 najlepsze piosenki : "What We Loved was Not Enough", "Austerity Blues", "Fuck Off Get Free (For The Island of Montreal)"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz